-------
Komentarze: 0
Wczoraj jakoś wygrzebałam się z łóżka o 4.35. Ubrałam się, umyłam i zjadłam śniadanie. Po 5.0o wyjechałam z rodzicami z Tychów. Na godzinę 6.45 byliśmy już u babci. Tam byłam na mszy i na cmentarzu u Ś.P. dziadka. Do Tychów wróciłam około 16.3o. O 17.0o byliśmy już na Wartogłowcu. Jak tam było pięknie... Niby takie smutne miejsce, ale wczoraj był to cudowny widok. Te wszystkie znicze, które się paliły. Wszędzie tak miło. Codziaż jeden dzień w roku to miejsce tętni życiem. Niestety dzisiaj już jest okropna pogoda. Pada deszcz. Przed godziną przyjechała moja kuzynka, Michasia. Właśnie jemy pizze - obiadek i popijamy Sprite'm.
Dodaj komentarz